Nowości - Sportowe

poniedziałek, 11 lipca 2016

Portugalia zdobyła ME 2016

To był pierwszy finał w historii mistrzostw Europy, który zakończył się bezbramkowym remisem. Spotkanie rozstrzygnęła dopiero dogrywka. W niej Portugalczycy stworzyli sobie trzy groźne sytuacje. Eder wykorzystał ostatnią z nich i dał swojej drużynie pierwsze, upragnione mistrzostwo Starego Kontynentu. Z wysokości ławki rezerwowych oglądał to pechowy Cristiano Ronaldo. Nie było trzeciego triumfu Francuzów na własnej ziemi. Po sukcesie w 1984 roku (na ME) i 1998 na mistrzostwach świata tym razem Trójkolorowi płakali. Mistrzostwo Starego Kontynentu po zwycięstwie w dogrywce 1:0 zapewniła sobie Portugalia, nie było łatwo.

Trener Didier Deschamps na finałowy mecz wystawił identyczny skład jak na półfinał z Niemcami. W drużynie Portugalii do gry od pierwszych minut został wprowadzony Pepe. Obrońca Realu Madryt pauzował w półfinale z Walią z powodu niegroźnego urazu. Francuzi zaczęli to spotkanie tak jak w niedawne starcie z aktualnymi mistrzami świata. Próbowali grać wysokim pressingiem i utrzymywać się przy piłce. Mogło to przynieść efekt już w 10 minucie. Lewą stroną popędził Dimitri Payet i zagrał na głowę do Antoine'a Griezmana, jego strzał wybronił jednak Rui Patricio.

Po 18 minutach gry spory dramat przeżył Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu leżał na murawie i trzymał się za kolano. To był wynik wcześniejszego starcia z Payetem, za które sędzia nie zdecydował się pokazać Francuzowi kartki. Portugalczyk ze łzami w oczach opuścił boisko. Po kilku minutach powrócił dosłownie na kilkanaście sekund i scenariusz znów się powtórzył. Tym razem zniesiono go na noszach, a trener Fernando Santos wprowadził do gry Ricardo Quaresmę.
Portugalczycy bez CR7 grali nieco bardziej ostrożnie. W pierwszej połowie w ofensywie przeprowadzili właściwie jedną dobrą, zespołową akcję, którą strzałem próbował zakończyć Raphael Guerreiro. Piłka została jednak zablokowana. Do przerwy goli nie było.

Po zmianie stron Deschamps zdecydował się na ściągniecie z boiska aktywnego tego wieczoru Payeta. Jego miejsce zajął Kingsley Coman. Trener Trójkolorowych liczył, że gracz Bayernu indywidualną akcją zmieni obraz gry. Tak mogło być w 66. minucie gdy Coman dograł na głowę Griezmmana. Piłkarz Atletico Madryt piłkę posłał jednak tuż nad bramką ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Coman dalej był aktywny. Próbował strzelać i nękał obronę Portugalii indywidualnymi akcjami. Po jednej z nich i podaniu do Oliviera Giroud ten ostatni strzelał mocno i celnie. Patricio jednak obronił.

Portugalia swoją szansę miała po próbie z dystansu Naniego i dobitce z przewrotki Quaresmy. Wyglądało efektownie, ale nie zaskoczyło Hugo Llorisa. Piłkę meczową w 90 minucie miał jednak Andre-Pierre Giniac. Kilka metrów od bramki ograł Pepe i trafił w słupek. Konieczna więc była dogrywka.

W niej najlepsze sytuację stworzyli sobie podopieczni Santosa. Po rzucie rożnym z bliska strzelał Quaresma. Uderzenie głową instynktownie odbił Lloris. Niedługo potem z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Guerreiro. To było ostrzeżenie dla Trójkolorowych. Chwile później z piłką kilka metrów podciągnął Eder i zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzenie z dwudziestu kilku metrów było mocne i precyzyjne. Piłka znalazła się w bramce. Przez ostatnie 10 minut dogrywki Francuzi nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć. Portugalia zaczęła świętowanie.<<źródlo:tvn24.pl>>

niedziela, 10 lipca 2016

Finał Euro 2016: Portugalia - Francja

Zapraszamy na ostatni mecz Mistrzostw Europy we Francji, a mianowicie na finał, w którym zmierzą się:

Portugalia - Francja

Mecz odbędzie się o godzinie 21:00 na Stade de France w Saint-Denis.


Transmisja: TVP 1, Polsat, Polsat Sport, Polsat Sport 2 oraz na zagranicznych stacjach.



czwartek, 7 lipca 2016

1/2 finału Euro 2016: Niemcy - Francja (0:2)

Dzisiaj półfinałowy mecz Euro'16. Starcie pomiędzy Niemcy - Francja.
Spotkanie zostanie rozegrane na Stade Velodrome  o godzinie 21:00.

Transmisja: TVP 1, Polsat i Polsat Sport oraz na zagranicznych stacjach.



Czwartkowy półfinał, w którym Francja pokonała Niemcy 2:0, odbił się szerokim echem w obu krajach. Podopieczni Didiera Deschampsa spełniają marzenia milionów swoich rodaków, którzy przeżywają teraz wspaniałe chwilę. W Niemczech natomiast zapanował smutek.

We Francji zapanowała euforia. Jest to historyczny wynik i wielka szansa na zdobycie mistrzostwa Europy po raz trzeci w historii. To realizacja marzeń wszystkich Francuzów, a także piłkarzy - pisze L'Equipe. "W upale na wrzącym Stade Velodrome Les Bleus zakwalifikowali się do finału kosztem Niemiec, mistrzów świata. Zawodnicy Didiera Deschampsa już dokonali ogromnego wyczynu. Te, które rozpoczynają nową erę".



Dziennik "Le Parisien" z kolei odwołał się do emocji. Francuzi będą przez najbliższe kilkadziesiąt godzin śnić o wymarzonym finale. "To zawroty miłości i szczyty, które ciężko osiągnąć. Jesteśmy w finale wraz z reprezentacją. To przeznaczenie i dni naszej chwały. Przez najbliższe dwie noce emocje i marzenia zastąpią zdrowe myślenie".

Świadomość wielkości sukcesu Francuzów ma również "France Football". Podkreśla, że losy podopiecznych Didiera Deschampsa od początku turnieju są niezwykle emocjonujące. "Od początku Euro zespół Francji, bywa mylący, zawsze zaskakujący, ale rzadko pozwala być spokojnym. W najważniejszym momencie rozegrali wielki bój. Les Bleus stali się wielcy. To był ich czas. Antoine Griezmann zakończył passę niepowodzeń w pojedynkach z Die Mannschaft na wielkich turniejach i otrzymał prawo do rozegrania finału, w domu".


Niemieccy komentatorzy podkreślają w piątek, że niemiecka reprezentacja dominowała przez znaczną część pojedynku z Francją; ich zdaniem przebieg meczu zmieniło nieszczęśliwe zagranie ręką Bastana Schweinsteigera, którego określają mianem "tragicznego bohatera".
"Cholerna jedenastka po zagraniu ręką; Niemcy odpadli" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Przez długi czas niemiecka reprezentacja dominowała w meczu z Francją, jednak potem rzut karny znów zmienił przebieg meczu. Francuzi mieli po prostu więcej szczęścia i znaleźli się w finale" - ocenia Claudio Catuogno w korespondencji z Marsylii.

Mistrzostwa Europy we Francji pozostaną Niemcom w pamięci jako mistrzostwa w piłce ręcznej - ironizuje autor. Najpierw Boateng, który w meczu z Włochami machał rękami tak, jakby chciał wskazać lądującemu samolotowi miejsce do parkowania, a teraz Schweinsteiger, który wystartował do piłki z wyciągniętą ręką, jakby chciał "odkurzyć górną półkę w regale". Zarówno z Włochami, jak i z Francją pierwsze bramki dla przeciwników padły z rzutów karnych - podkreśla dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung" określając Schweinsteigera mianem "tragicznego bohatera".

"Die Welt" także koncentruje się na dramacie Schweinsteigera. Kapitan niemieckiej drużyny jest wielkim przegranym - pisze Julien Wolff. "Jest zawodnikiem, który rozegrał najwięcej meczów w ME i MŚ, jednak w swoim prawdopodobnie ostatnim występie w koszulce reprezentanta popełnił głupi błąd" - czytamy w relacji z meczu. Schweinsteiger przyczynił się istotnie do porażki. Jego zagranie ręką zdecydowało o przebiegu meczu, a przy drugiej bramce też zawiódł, stojąc za daleko od Griezmanna.


Krytyczną opinię o niemieckim zawodniku podziela "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Schweinsteiger jest "przegranym tego wieczoru i całych mistrzostw" - pisze Christian Eichler

"Koniec marzeń o tytule mistrzowskim" - stwierdza "Spiegel online". Niemcu grali chwilami bardzo dobrze, lecz przegrali z Francją. Gospodarz skorzystał na nieszczęśliwym zagraniu Schweinsteigera. "Porażka w artystycznym stylu" - ocenia Andreas Evelt.

"Bild" pisze o "smutnym wieczorze" niemieckich kibiców. Poświęca też sporo miejsca przyszłości trenera niemieckiej drużyny Joachima Loewa. "Jogi pozostawia swoją przyszłość sprawą otwartą" - pisze "Bild" powołując się na wywiad udzielony po meczu. Gazeta cytuje jego wypowiedź: "Dziś wieczorem nie mogę wybiegać zbyt daleko do przodu. Zadra siedzi głęboko. W tej chwili nie warto o tym myśleć". Trener jest osobą bardzo ambitną, po tytule mistrza świata chciał koniecznie zdobyć też mistrzostwo Europy. To marzenie prysło - czytamy w "Bildzie".<<źródło:polsatsport.pl>>



Niemcy - Francja (0:2)
 Griezmann (45. - karny, 72.)  

Kartki:
Can, Schweinsteiger, Oezil, Draxler ,Evra, Kante

Niemcy: Neuer - Kimmich, Boateng (61. Mustafi), Hoewedes, Hector - Can (67. Goetze), Schweinsteiger (79. Sane) - Oezil, Kroos, Draxler - Mueller 

Francja: Lloris - Sagna, Koscielny, Umtiti, Evra - Pogba, Matuidi - Sissoko, Griezmann (90. Cabaye), Payet (71. Kante) - Giroud (78. Gignac)

środa, 6 lipca 2016

1/2 finału Euro 2016: Portugalia - Walia (2:0)

Dzisiaj półfinałowy mecz Euro'16. Starcie pomiędzy Portugalią a Walią.
Spotkanie zostanie rozegrane na Parc OL w Lyonie, o godzinie 21:00.

Transmisja: TVP 1, Polsat i Polsat Sport oraz na zagranicznych stacjach.

Pierwsze machanie rękami przez Cristiano Ronaldo miało miejsce w 3. minucie. Pierwsza w miarę ciekawa akcja i powiedzmy, że groźny strzał to minuta 16. Pierwsza naprawdę ciekawa akcja - 23 minuta, gdy Gareth Bale przejął piłkę na własnej połowie, przebiegł pod pole karne Portugalczyków i strzelił, niestety prosto w bramkarza. Pierwsze pół godziny było nudne. Cała I połowa taka była. Portugalia była kiedyś nazywana Brazylią Europy, ale na tym turnieju dotychczas grała tak, jakby żaden z tych piłkarzy koło Brazylijczyka nawet nie stał. To od zawodników Fernando Santosa trzeba oczekiwać ładniej gry, nie od walecznych Walijczyków. Jej jednak w pierwszej połowie nie było. Taki Renato Sanchez, który w meczu z Polską na każdej akcji stawiał swój stempel, tym razem jakby zostawił ten przedmiot w biurowej szafce.

Portugalski trener Fernando Santos w środę rano dowiedział się, że będzie mógł wstawić do gry kontuzjowanego Pepe. Owszem, był to jakiś problem, jednak jego piłkarze mieli przede wszystkim atakować. Tymczasem mecz do przerwy był wyrównany. Chris Coleman już wcześniej wiedział, że z powodu zawieszenia za kartki nie zagra druga po Garethcie Bale'u walijska gwiazda, czyli Aaron Ramsey. Stąd też podwojone zasieki obronne. Blisko przed czterema obrońcami biegało trzech pomocników. Po piłkę często wracał się Bale. Do przerwy to piłkarze z wyspy częściej mieli futbolówkę przy nodze.



Mecz w Lyonie był też oczywiście bezpośrednim pojedynkiem galaktycznych gwiazd z Madrytu, czyli Cristiano Ronaldo i Garetha Bale'a. To kumple z Santiago Bernabeu, ale to również oczywiste, że nawet w Realu rywalizują. A skoro Królewscy, to król musi być jeden. Bale kosztował nas 92 mln euro - ogłosiły władze Realu, gdy sprowadzały Walijczyka z Tottenhamu. Legenda głosi, że podano taką kwotę, żeby Portugalczyk myślał, że to on nadal jest najdroższy. Nie był, bo 100 milionów euro, jakie w rzeczywistości zapłacono za Bale'a to więcej niż 94. W środę w pierwszej połowie również więcej wart był, przypominający tą swoją fryzurą samuraja, walijski skrzydłowy. To on częściej szarżował na bramkę rywala niż jego kolega. Raz z lewej, raz z prawej strony próbował dośrodkowywać. Generalnie we Francji miał jedną konkretną przewagę nad Portugalczykiem. Na nim nie leżała presja udowodnienia światu, że to on jest najlepszy na świecie.

Po stratach goli Walia musiała już zaatakować, więc Portugalia mogła też pokazać więcej. Rozegrał się Ronaldo, w 63. minucie w swoim stylu huknął z rzutu wolnego. Piłka o centymetry minęła poprzeczkę. W 83. minucie minął już bramkarza, ale z ostrego kąta nie był w stanie wpakować piłki do bramki. Mecz się otworzył, zawodnicy Chrisa Colemana próbowali zaskoczyć Portugalczyków dośrodkowaniami. Ich mur ciężko było jednak przebić. <źródło:sportowefakty.pl>>





Portugalia - Walia 2:0 (0:0)
1:0 - Cristiano Ronaldo 50'
2:0 - Nani 53'

Portugalia: Rui Patricio - Raphael Guerreiro, Jose Fonte, Bruno Alves, Cedric - Danilo, Adrien Silva (79' Joao Moutinho), Joao Mario, Renato Sanchez (74' Andre Gomes) - Nani (86' Ricardo Quaresma), Cristiano Ronaldo

Walia: Wayne Hennessey - Chris Gunter, James Chester, James Collins (66' Jonathan Williams), Ashley Williams, Neil Taylor - Joe Ledley (58' Sam Vokes), Andy King, Joe Allen - Hal Robson - Kanu (63' Simon Church), Gareth Bale
Żółte kartki: Bruno Alves, Cristiano Ronaldo (Portugalia) oraz Joe Allen, James Chester, Gareth Bale (Walia).

Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).

1/4 finału Euro 2016: Francja - Islandia (5:2)

Grono półfinalistów Euro 2016 jest już w komplecie, uzupełnił je zwycięzca meczu Francja - Islandia. Gospodarze turnieju nie dali szans Islandii, wygrywając 5:2. Na przerwę Trójkolorowi schodzili, prowadząc 4:0, a to, co działo się w drugiej połowie, było już tylko dopełnieniem formalności.

Grająca bardzo swobodnie Islandia, dla której awans do ósemki i tak był już największym sukcesem w historii tamtejszego futbolu, bardzo umiejętnie wykorzystała niepewną grę Francuzów w pierwszych minutach. Wbrew oczekiwaniom, to Wyspiarze przejęli inicjatywę, raz za razem meldując się pod bramką Llorisa. Najdogodniejszą okazję stworzyli sobie w 10. minucie, kiedy Bjarnason uderzył z powietrza tyleż mocno, co niecelnie.

Cofnięci na własną połowę Trójkolorowi uśpili czujność przeciwnika i po chwili bezlitośnie to wykorzystali: Giroud otrzymał idealne podanie po ziemi od Matuidiego, defensywa Islandii na moment przysnęła, a napastnik Francji strzałem pomiędzy nogami Halldorssona dał swojej kadrze prowadzenie. Stracona bramka nie podłamała jednak Islandii, która raz za razem próbowała zaskoczyć golkipera ekipy Deschampsa. W 15. minucie  Lloris wyłapał groźne dośrodkowanie, zaś dwie minuty później uporał się z niemrawą próbą Bjarnasona.



Podopieczni Lagerbaecka szarpali i walczyli, ale gole zdobywał kto inny. W 20. minucie, po rzucie rożnym potężny strzał głową oddał Pogba, a Halldorsson po raz drugi zmuszony był wyciągać piłkę z siatki. Mimo iż z boku mecz mógł wyglądać na dość wyrównany, Islandczykom groził pogrom. Wciąż nie opuszczali oni jednak głów: już w 23. minucie po wyrzucie z autu uderzył Bodvarsson, a piłka po jego próbie poszybowała tuż nad poprzeczką.

Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym Wyspiarze wyglądali jednak słabiej. Francuzi nie forsowali tempa, ale nawet mimo to łatwo kreowali sytuacje bramkowe. Bardzo swobodnie poczynał sobie z rywalami Payet, który w 39. minucie  wyłożył piłkę Matuidiemu. Ten jednak przestrzelił. 240 sekund później on sam skierował jednak futbolówkę do bramki, przymierzając zza linii pola karnego. Nim Islandia zdążyła się otrząsnąć po tym ciosie, otrzymała kolejny: w 45. minucie Griezmann otrzymał precyzyjne dogranie od Koscielnego i pięknym lobem zmusił Halldorssona do kapitulacji.



Od początku drugiej połowy Francuzi grali bardzo spokojnie, długo wymieniając podania i nie kwapiąc się z atakami. Ich dekoncentrację rywale wykorzystali w 56. minucie. Sigurdsson dośrodkował z prawej strony a wślizgiem piłkę do bramki Llorisa wpakował Sigthorsson.
Po tym trafieniu Islandczycy podnieśli głowy w górę, lecz nie było im dane długo cieszyć się golem. Francuzi nie próżnowali. Po faulu Bjarnasona w środkowej strefie znakomicie dośrodkował w pole karne Payet. Do piłki poszybował Giroud, pokonując źle interweniującego Halldorssona zaledwie 60 sekund po trafieniu dla Wyspiarzy.



Nie mający nic do stracenia piłkarze Lagerbaecka nie cofnęli się jednak do defensywy, chcąc uniknąć jeszcze bardziej dotkliwej porażki. Wręcz przeciwnie: atakowali, odsłaniając się Trójkolorowym i ryzykując skarcenie kolejnymi golami. Tak mogło być chociażby w 70. minucie, kiedy wychodzący trójką Francuzi stanęli przed znakomitą szansą, lecz źle rozegrali piłkę. Wyspiarze walczyli, a defensywa gospodarzy momentami miała problemy z ich powstrzymywaniem. W 74. minucie Umititi musiał, zatrzymując Gudmundssona, ratować się faulem, za który otrzymał żółtą kartkę.
W ostatnim kwadransie obraz gry nie uległ zmianie: Islandia, mimo swego fatalnego położenia wciąż walczyła o kolejne gole, a gospodarze starali się kontrolować przebieg gry, oszczędzając możliwie najwięcej sił. Zostali za to pokarani po raz kolejny: w 84. minucie piłkę do siatki skierował Bjarnason. Chwilę później Wyspiarze mieli znakomitą sytuację do zdobycia trzeciej bramki, jednak zagranie Saevarssona przeciął w ostatniej chwili Mangala. W końcówce przed szansą stanęli jeszcze Francuzi, jednak Gignac w kluczowym momencie fatalnie przyjął piłkę.



Francja - Islandia 5:2 (4:0)

Bramki: Giroud (12, 59), Pogba (20), Payet (39), Griezmann (45) - Sigthorsson (56), Bjarnason (84)

Żółte kartki: Umititi - Bjarnason

Francja: Hugo Lloris - Patrice Evra, Laurent Koscielny (72. Eliaquim Mangala), Samuel Umtiti, Bacary Sagna - Blaise Matuidi, Paul Pogba, Antoine Griezmann, Dimitri Payet (80. Kingsley Coman), Moussa Sissoko - Olivier Giroud (60. Andre-Pierre Gignac)

Islandia: Hannes Halldorsson - Birkir Saevarsson, Kari Arnason (46. Sverrir Ingason), Ragnar Sigurdsson, Ari Skulason - Johann Gudmundsson, Gylfi Sigurdsson, Aron Gunnarsson, Birkir Bjarnason - Kolbein Sigthorsson (83. Eidur Gudjohnsen), Jon Bodvarsson (46. Alfred Finnbogason)

sobota, 2 lipca 2016

1/4 finału Euro 2016: Niemcy - Włochy (6:5k)

Zapraszamy serdecznie na przedostatni ćwierćfinał Euro 2016, w którym zmierzą się Niemcy z Włochami.

Transmisje: Polsat, Polsat Sport 2 i TVP 1 oraz na zagranicznych stacjach. 


Niemcy - Włochy 1:1 (1:1, 0:0), karne 6-5.

Bramki: 1:0 Mesut Oezil (65), 1:1 Leonardo Bonucci (78-karny).

Żółta kartka - Niemcy: Mats Hummels, Bastian Schweinsteiger. Włochy: Stefano Sturaro, Mattia De Sciglio, Marco Parolo, Graziano Pelle, Emanuele Giaccherini.

Sędzia: Viktor Kassai (Węgry). Widzów 42 000.

Niemcy: Manuel Neuer - Benedikt Hoewedes, Jerome Boateng, Mats Hummels, Jonas Hector - Joshua Kimmich, Sami Khedira (16. Bastian Schweinsteiger), Toni Kroos, Mesut Oezil - Thomas Mueller, Mario Gomez (72. Julian Draxler).

Włochy: Gianluigi Buffon - Andrea Barzagli, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini (120+1. Simone Zaza) - Alessandro Florenzi (87. Matteo Darmian), Marco Parolo, Stefano Sturaro, Emanuele Giaccherini, Mattia De Sciglio - Eder (108. Lorenzo Insigne), Graziano Pelle.

1/4 finału Euro 2016: Walia - Belgia (3:1)

Walia sensacyjnie pokonała reprezentację Belgii 3:1 !
Walijczycy, którzy nie byli faworytem tegorocznych Mistrzostw Europy i wczorajszego meczu - zadziwili wszystkich !
Belgowie prowadzili już w 13 minucie i ten gol spowodował upadek  na laurach. Walia to wykorzystała i dzięki temu zakwalifikowała się historycznie do półfinału Euro 2016.



Walia - Belgia (3:1)
Nainggolan (13.)  A.Williams (30.), Robson-Kanu (55.), Vokes (85.)  

Kartki:Davies, Chester, Gunter, Ramsey, Fellaini, Alderweireld

Walia: Hennessey - Chester, A.Williams, Davies - Taylor, Allen, Ledley (78. King), Ramsey (90. Collins), Gunter - Robson-Kanu (80. Vokes), Bale

Belgia: Courtois - Meunier, Alderweireld, Denayer, J.Lukaku (75. Mertens) - Nainggolan, Witsel - Carrasco (46. Fellaini), De Bruyne, Hazard - R.Lukaku (83. Batschuayi)

 

#BłądSędziego #BladSedziego - POLACY powinni wrócić na EURO 2016 !

Polacy wrócą na EURO 2016? Jeden z internautów zwrócił uwagę na błąd przy wykonywaniu rzutu karnego w meczu Polska-Portugalia. Gdy fotografia obiegła internet, ruszyła akcja #błądsędziego - jej uczestnicy domagają się powtórzenia ćwierćfinałowego meczu.
Jeden z internautów wskazał na Twitterze, że by gol z zrzutu karnego został zaliczony, bramkarz drużyny przeciwnej powinien stać na linii bramkowej. Jak zauważył, podczas serii rzutów karnych w meczu Polska-Portugalia, doszło do błędu.
Gdy karnego wykonywał Jakub Błaszczykowski, bramkarz Portugalii "odskoczył od linii", więc strzał powinien zostać powtórzony - zauważył internauta. Bardzo podobna sytuacja miała też miejsce w fazie grupowej tegorocznych Mistrzostw Europy. Podczas spotkania Chorwacja-Hiszpania karnego wykonywał Sergio Ramos, a strzał powstrzymał bramkarz Chorwacji Danijel Subasić. Chorwat wyszedł wtedy o prawie dwa metry przed linię bramkową.

Po publikacji wpisu ruszyła lawina komentarzy, pojawiło się także mnóstwo głosów nawołujących do powtórzenia meczu.
<<źródło:sport.pl>> 


 

piątek, 1 lipca 2016

KUBA BŁASZCZYKOWSKI – BOHATER REPREZENTACJI POLSKI



Kuba, Tobie należą się owację na stojąco ! Udowodniłeś trenerowi i wszystkim ludziom na świecie, że jesteś wart i nie dasz za wygraną. Pokazałeś klasę. Twój spokój oddawał sens grze, co przerodziło się w niesamowite akcje podbramkowe i oczywiście gole dla naszej reprezentacji. Wytrwałość i perfekcja określają Twoją osobę. Bez Ciebie nie bylibyśmy teraz tutaj. Jesteś jak Andrea Pirlo – niepokonany dyrygent gry kreujący efektywność pracy zespołowej włożonego serca w grę. Kuba – jesteś legendarnym bohaterem.

Dzięki Tobie, drużyna Orzełków nie stała w miejscu. Cały czas brnęliśmy ku górze z nadzieją na najwyższą wygraną. Wyjście z grupy jest wielkim osiągnięciem, a co dopiero wygrana w 1/8 i 1/4 finału Euro 2016.

Udowodniłeś swoją grę. Latami ciężko pracowałeś, aby teraz wszyscy mogli Cię docenić. Jesteś spokojnym, skromnym człowiekiem, który nie lubi się afiszować i wywyższać nad innymi. Cały czas pozostajesz sobą i wiesz, że pomoc drugiemu człowiekowi jest najważniejsza.

Podajesz pomocną dłoń, aby inni mogli osiągać swoje małe i większe zwycięstwa. Masz świadomość, co uczyniłeś na tym turnieju. Przed ME eksperci nie widzieli w Ciebie potencjału ani gwiazdy naszej drużyny. Jednak moje myśli się sprawdziły i Twoje nazwisko jest na ustach wszystkich. Wybiłeś się, nie pozwoliłeś na chwilę zwątpienia. Twoja rozwaga podnosiła nas na duchu. Powtórzę jeszcze raz: KUBUŚ – jesteś polskim Andreą Pirlo ! Takiego piłkarza, jak Ty – chciałby mieć każdy. Cieszę się niezmiernie, że jesteś z nami. 

Może nie mieliśmy okazji porozmawiać ani się widzieć – jednak pozostaję w nadziei, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że przeczytasz ten mój post i los pozwoli na choćby chwilę osoby z bohaterem narodowym.

Wraz z Łukaszem Piszczkiem – Twoim przyjacielem – nadawaliście sens istnienia tej drużyny. Wszelkie niedowiarki teraz uwierzyli w Waszą siłę i determinację. 

Kuba, napisałeś historię tej reprezentacji, która nigdy nie zostanie zapomniana. Dziękuję !










Podziękowanie dla Reprezentacji Polskiej za Euro 2016 we Francji



Piękna historia napisana przez Orzełków Nawałki. Po ponad 30 latach udało nam się osiągnąć jeszcze więcej. Nasza drużyna jest coraz bardziej doświadczona, ma świadomość, na jakim poziomie gra i co potrafi. Nie przegraliśmy żadnego meczu.

Z tego miejsca chciałabym podziękować :
- wszystkim zawodnikom, którzy przyczynili się do niesamowitych emocji podczas turnieju we Francji.
- trenerowi – Adamowi Nawałce – nie popełnił błędów wystawiając odpowiedniego gracza, tworząc niepodważalną taktykę.
- Łukaszowi Fabiańskiemu –który stoi na baczność w obronie naszej bramki. Nie dał się zwieść nikomu. Pokazał wszystkim, że jest świetnym bramkarzem nawet na bliskim poziomie z legendą – Gigim Buffonem.
- Michałowi Pazdanowi – Chińczycy mają Mur Chiński, a Polacy mają Pazdana. Dzięki niemu rywale marnowali swoje szanse na zdobycie przewagi.
- Łukaszowi Piszczkowi – nikt nie jest takim obrońcą, jak Ty. Twoje kontry, ataki w linii boiska – tego naprawdę można pozazdrościć. Duet Piszczek-Błaszczykowski nierozerwalny na murawie. Dzięki Tobie nasza gra nadawała tempa i piękna.
- Kubie Błaszczykowskiemu – Tobie należą się owację na stojąco ! Udowodniłeś trenerowi i wszystkim ludziom na świecie, że jesteś wart i nie dasz za wygraną. Pokazałeś klasę. Twój spokój oddawał sens grze, co przerodziło się w niesamowite akcje podbramkowe i oczywiście gole dla naszej reprezentacji. Wytrwałość i perfekcja określają Twoją osobę. Bez Ciebie nie bylibyśmy teraz tutaj. Jesteś jak Andrea Pirlo – niepokonany dyrygent gry kreujący efektywność pracy zespołowej włożonego serca w grę. Kuba – jesteś legendarnym bohaterem.

DZIĘKUJEMY WAM DRODZY PIŁKARZE REPREZENTACJI POLSKI ! Przysporzyliście nam wiele emocji, radości, nadziei – ten turniej miał sens, był niezwykły, wprost magiczny.

DLA NAS OSIĄGNĘLIŚCIE MISTRZOSTWO; NIE EUROPY, LECZ 
MISTRZOSTWO ŚWIATA !!!